No To Kaplica 2022 - olaboga, śnieg!

Swego czasu pisałem o Skoczowskim Biegu Ekumenicznym "No To Kaplica". Że fajny, z pozytywnym przesłaniem... 

W tym roku odbył się on 17 grudnia 2022, po raz czwarty, co samo w sobie stanowi sukces w naszych niepewnych czasach - zwłaszcza, że nie stoi za tym biegiem jakaś wielka, profesjonalna ekipa, tylko grupka lokalsów, którzy chcą robić coś pozytywnego dla miejscowej społeczności. Na ubiegłorocznej edycji nie byłem, bo termin był nieco kolidujący z innymi obowiązkami, ale w tym roku się udało. 

O idei biegu już wspominałem, opisując go w 2019, więc tylko skrótowo: bieg jest organizowany przez Stowarzyszenie Cztery Pory Życia, przy patronacie Skoczowskich parafii: Rzymskokatolickiej i Ewangelicko-Augsburskiej (stąd "ekumeniczny" w nazwie - to swoją drogą jest prawdziwy ekumenizm, a nie listy pasterskie i uściski notabli do kamer). 

W tym roku organizatorzy ogarnęli sponsora, dzięki któremu (jak przypuszczam) udało się zapewnić profesjonalny pomiar czasu (mktime.pl), co jest fajnym wyznacznikiem, że to już nie jest tylko luźne bieganie.

Bieg jest charytatywny, więc sam start jest za free, ale każdy chętny może wrzucić do puszki ile uważa, a kasiora z pewnością pójdzie na dobre cele.

Tegoroczna grudniowa zima dopisała, więc czołówka miała za zadanie ładnie przetrzeć trasę dla tych słabszych (czytaj: cwanych), którzy biegli za nimi 😉. A tak serio to przebiegnięcie trasy, która miała 8,2 kilometra, zajęło najlepszemu zawodnikowi prawie 49 minut, więc możecie sobie wyobrazić warunki - krótko mówiąc: śniegu po kolana albo lepiej.






Ja, jak to mawiają profesjonalni sportowcy, jestem aktualnie na etapie roztrenowania, czyli mówiąc po ludzku, biegać nie mam kiedy, a jak mam, to mi się nie chce. W związku z tym wynikiem się chwalił nie będę - ważne, że doczłapałem do mety. Co prawda w końcówce, ale na szczęście nie pozbawiło mnie to medalu, pysznej pomidorówki z ryżem i okazji do krótkiej rozmowy z innymi biegaczami (integracja przy pomidorówce zawsze jest ok).

Zupkę wszamałem, brodę otarłem i w dobrym humorze mogłem wrócić do domu, by zająć się obowiązkami w postaci mycia okien - wiecie przecież, że to podstawowa kwestia przedświąteczna i bez tego świąt nie będzie. 😉

Podsumowując: bardzo mnie cieszy, że są takie lokalne biegi i są ludzie, którym się chce i widzą sens w organizacji takich wydarzeń. Pomysł super, idea biegu charytatywnego również, organizacja w porządku. "No to Kaplica" chyba się już na stałe wpisał w lokalny kalendarz biegowy - najlepszym przykładem jest to, że na liście startowej pojawili się ludzie z 23 okolicznych (i nie tylko) miejscowości. I to mimo tego, że moim skromnym zdaniem zabrakło trochę rozpropagowania imprezy (wydarzenie na FB, etc.), choć na lokalnym portalu relacja się pojawiła.

Mała dygresja. W mojej miejscowości władze gminne w 2018 zorganizowały bieg "niepodległościowy". Impreza idealna nie była, ale według mnie pomysł był fajny i po dopracowaniu byłaby z tego dobra rzecz. Sam nawet chciałem pomóc w organizacji kolejnej edycji. Niestety, nie wchodząc w szczegóły (bo mi rośnie ciśnienie), w kolejnym roku bieg niby zaplanowano, ale zrobiono to tak bardzo na odpieprz, że ewidentnie było widać, iż najlepiej, żeby się nie odbył - no i tak też się stało. W następnych latach już nikt w Chybiu o biegach zorganizowanych nawet się nie zająknął. 

A może rzecz w tym, żeby takie rzeczy powinni robić ludzie oddolnie, bo  samorządy i inne rządy się do tego nie nadają? Może trzeba zebrać ekipę i spróbować ogarnąć coś we własnym zakresie? Czy to realne w  gminie liczącej niespełna 10 tys. mieszkańców to już całkiem inna sprawa...

Tak czy owak tym bardziej doceniam (i trochę zazdroszczę), że komuś zależy i że po sąsiedzku takie biegi się odbywają. 


P.S. Tak, wiem - na zdjęciu wyglądam jakbym miał co najmniej 46 lat i ledwo zipał, ale zapewniam, że wciąż mam 45 lat i zipię jeszcze całkiem mocno.

Komentarze